W piwnicach Willi Sixta prezentowana jest wystawa fotografii Sławomira Rumiaka i Kanon Myokoin pt. Nasienie, będąca artystyczną opowieścią z pogranicza języka kultury i biologii, o historii wilii, losie jego właściciela oraz symbolice drzewa.
Początek był podobno romantyczny. Theodor Sixt zakochał się i poślubił bielszczankę, Johanne Emilie Weich. Miał mówić, że za sto lat Bielsko będzie miało stu Sixtów. Sixt zbudował dom i posadził drzewo (miłorząb dwuklapowy – drzewo dwupienne, rozdzielnopłciowe). Nie spłodził jednak potomka. Nazwisko przeszło nie na syna, lecz na jego dom – taką wolę wyraził w testamencie, przekazując willę miastu. Obok domu osamotnione drzewo płci żeńskiej zrzuca nasiona w cuchnących osnówkach. Uważane są one za afrodyzjak. Koniec to jak zwykle biologia. W księdze parafialnej, jako przyczyna zgonu widnieje choroba nerek. Istnieją domniemania, że była ona przyczyną jego bezpłodności. Celowo schodzimy do podbrzusza willi, do jej piwnic, gdzie pokażemy kilka fotografii. Łączy je słowo NASIENIE. W języku polskim jest ono wieloznaczne – pozwala odnieść się do rozmnażania płciowego zarówno roślin, zwierząt i człowieka. To zatarcie podziałów pasuje nam. Dom z odziedziczonym nazwiskiem, śmierdzące nasiono-afrodyzjak i bezpłodność Sixta, to opowieść z pogranicza języka kultury i biologii - pisze autor wystawy Sławomir Rumiak.